Doszłyśmy, pod dom 10
minut później, mieszkam blisko szkoły.
-Więc, jak zamierzasz to
zrobić, po prostu wparujemy do domu i krzykniesz to swojej mamy "Hej
poznaj swoją córkę, o której nie miałam zielonego pojęcia, a tak właściwie,
wywalili ją z Hogwartu, i znalazła się dziś rano u nas w szkole, w sposób o
jakim nic nie wiemy, a przy okazji co dzisiaj na obiad ?"- powiedziała
Victoria z teatralnym akcentem.
Zaśmiałam się.
-Moja....nasza mama nie
jest taka, musiała mieć konkretny powód żeby nic mi o tobie nie powiedzieć.
- No cóż, skoro tak
twierdzisz, to co, wchodzimy?- zapytała.
Westchnęłam i pchnęłam
drzwi wejściowe.
Natychmiastowo wciągnęłam
zapach naszego dzisiejszego obiadu.
- Mama robi pizzę na
obiad- powiedziałam dosyć głośno.
Usłyszałam zbliżające się
w stronę holu kroki.
- Przyszłaś z koleżanką
?- usłyszałam radosny głos mamy wyłaniającej się właśnie zza rogu- tym razem
to....- w tym momencie mama na nas spojrzała i zamarła z wrażenia upuszczając
talerz, który w tym momencie wycierała na podłogę- Victoria - szepnęła.
- Czy masz nam coś do
powiedzenia mamo ?- zapytałam z założonymi rękami.
- Hmmmm...lepiej
usiądźmy- powiedziała nadal zszokowana i weszła do salonu.
Victoria spojrzała na
mnie niepewnie, po czym ruszyła w jego stronę.
Westchnęłam i poszłam za
nią.
Usiadłyśmy na kanapie w
salonie w tym samym momencie zakładając nogę na nogę.
- No więc, mamo,
słuchamy- powiedziałam pewna siebie.
Mama westchnęła i
spojrzała na mnie, potem na Victorię.
- Przepraszam-
powiedziała.
Zatkało mnie.
Spodziewałam się innej
odpowiedzi, jakiejś długiej zawiłej historii o tym jak to zaginęło jej dziecko
o którym nawet nie wiedziała, że jeszcze żyje, a tu tylko tyle ?
- Słucham ?- powiedziałam
z uniesionymi brwiami.
Dokładnie taką samą minę
miała Victoria.
- Rozdzieliłam was przy
narodzinach, żebyście były bezpieczne, nawet jako....bliźniaczki...-
powiedziała ostatnie słowo po dłuższym zastanowieniu.
Zawsze wiedziałam kiedy
kłamie.
- Zaraz, zaraz-
przerwałam jej- nadal coś ukrywasz, mamo proszę, chociaż teraz powiedz mi
prawdę.
Mama spojrzała na mnie ze
zdziwieniem w oczach, myślała, że się nie zorientuje.
- Hayley... wy tak
naprawdę się znacie, rozdzieliłam was kiedy miałyście pięć lat, potem
wymazaliśmy wam z ojcem pamięć, nie mogłyście o sobie wiedzieć, miałyście nigdy
więcej się nie spotkać, ale jeżeli teraz to i tak bez znaczenia to powiem wam
coś jeszcze- powiedziała mama i się zatrzymała.
- Tak....- powiedziałam
gestem pokazując, żeby mówiła dalej.
- Macie jeszcze dwie
siostry, Claire i Hayden, też różnią się od was tylko kolorem włosów-
uśmiechnęła się mama.
Teraz to nas kompletnie
zamurowało.
Czworaczki, dobra co jak
co, ale tego to chyba nikt się nie spodziewał.
Spojrzałam na Victorię,
która właśnie tez to przemyślała i doszła do tego samego wniosku co ja.
Super !
- Opowiedz nam o nich...o
nas coś więcej, mamo chcemy wiedzieć więcej, prawda Victoria?- zapytałam z
zapałem.
- Po pierwsze, tak, a po
drugie, przyzwyczaiłam się już, że wszyscy nazywają mnie Tori, więc...-
powiedziała patrząc na mnie.
- O, no tak jasne, więc
mamy mówić na ciebie Tori, ok spoko rozumiem- powiedziałam- no więc !- ponagliłam
mamę.
- No więc... Claire ma
czarne włosy, a Hayden miodowe, zostałyście rozdzielone, nie dlatego, że mi się
tak podobało, tylko dlatego, że byłyście w niebezpieczeństwie.
- Ale w jakim sensie ?-
zapytała Tori.
- Nie jesteście tylko
czarownicami...tak wiem o liście z Hogwartu, nie jestem głupia Hayley-
powiedziała mama patrząc na mnie jakbym uważała ją za idiotkę.
- Taaa, spodziewałam się
tego, że wcześniej czy później się dowiesz- powiedziałam przewracając oczami.
- Wracając do tematu,
nawet Ministerstwo Magii, nie wiedziało, dlaczego jesteście takie wyjątkowe.
Zrobiłam ciekawską minę.
- Wyjątkowe dlatego, że
każda z was ma dar, coś w rodzaju specjalnej mocy- powiedziała mama ze swojego
rodzaju zapałem.
- To znaczy?- zapytała
moja siostra.
Długo, się do tego nie
przyzwyczaję, mam siostrę bliźniaczkę... właściwie to nawet trzy, ale
pozostałych jeszcze nie znam.
Podkreślam
"jeszcze".
- To znaczy...pewnie
Tori, też wie o Voldemorcie, o tym, że był wężousty, tak jak Harry, to był
swojego rodzaju dar, wasze są inne, zupełnie inne, i każda ma go z innej
dziedziny, nie wiecie o nich i nie umiecie ich używać, tylko dlatego, że razem
z ojcem chcieliśmy zapewnić wam bezpieczeństwo, teraz jesteście starsze, myślę,
że dałybyście radę to kontrolować, ale...- mama nie dokończyła.
- To świetne, a jakie
mamy dary?!- zapytałam z entuzjazmem.
- Ale, używanie ich nie
jest zbyt bezpieczne, gdyby nieodpowiednia osoba się o nich dowiedziała
miałybyście przechlapane, dlatego tak bardzo chcieliśmy was chronić, oddzielnie
jako dzieci byłyście dosyć bezpieczne, razem...potrafiłyście wyrzucić nasz dom
w powietrze, uprzedzę pytanie, tak zrobiłyście to jako czterolatki.
Spojrzałyśmy na siebie z
Tori i się roześmiałyśmy.
- Tak już od urodzenia
byłyśmy nienormalne- powiedziałam ze śmiechem.
- Co racja to racja-
powiedziała z uśmiechem mama.
- Ale jakie mamy te moce
?- zapytała Tori.
- Więc..ty Tori masz moc
przenikania przez przedmioty i stanie się niewidzialną...
Tori uśmiechnęła się
szeroko.
-Super- powiedziała
- Claire ma moc szybkości
i siły, jest mega silna, Hayden umie rozmawiać ze zwierzętami i teleportować
się.
Spojrzałam na mamę z
wyczekiwaniem na moje moce.
- I dochodzimy do Hayley,
najmłodszej z was wszystkich, a odpowiedź na pytanie dlaczego właśnie ona
została z nami, ponieważ była najbardziej narażona na niebezpieczeństwo z was
wszystkich, jej moc jest silna, zbyt silna do opanowania przez dziecko, przez
nastolatkę to już co innego, więc ty masz więcej mocy niż siostry, możesz
czytać ludziom w myślach, ale również wpływać na nie, przywracać pamięć, lub ją
odbierać, innymi słowy potrafisz kontrolować umysły, ale jest jeszcze jedna
moc, nie kontrolujesz tylko umysłu, możesz kontrolować też, materię, sprawić
żeby coś latało lub się rozbiło, wyleciało w powietrze czy cokolwiek tam sobie
zechcesz, a w takim układzie możesz też kontrolować ludzi, rozkazać im co
robią, lub zrobić to sama, i to dlatego twoja moc jest taka groźna, mogłabyś
skrzywdzić wielu ludzi, ale też wielu mogłoby chcieć cię wykorzystać, i dlatego
też zostałaś z nami, dla twojego bezpieczeństwa i nie tylko twojego, teraz
kiedy jesteście już starsze i znacie prawdę, możecie nauczyć się kontrolować
moce, i po wzroku Hayley mogę się domyślić, że ma też zamiar odszukać dwie
pozostałe siostry- powiedziała mama patrząc na mnie.
- Nooo... właściwie to
tak, chcę poznać swoje siostry i chcę żeby one też dowiedziały się prawdy o
swoim życiu...chyba nam nie zabronisz ??- zapytałam.
- Nie, nie zabronię wam,
też z chęcią poznam pozostałe córki- powiedziała mama patrząc na Tori- ale chcę
żebyście wiedziały jeszcze jedną istotną rzecz co do waszych zdolności, każda z
was ma w posiadaniu jeden żywioł- powiedziała mama- Hayden ma ziemię, Claire
powietrze, ty- powiedziała i wskazała na Tori- wodę, a tobie zostaje...
-Ogień- dokończyłam.
- Tak, więc jesteście
dosyć niebezpieczne, jakby się zastanowić, dlatego zanim ruszycie szukać
sióstr, chcę was wyszkolić, pokazać jak używać mocy, jak ich nie używać, jak
się bronić, ogółem mówiąc wszystko co musicie wiedzieć przed wyprawą
gdziekolwiek, jasne??- zapytała patrząc raz na jedną raz na drugą.
- Tak- odpowiedziałyśmy
równocześnie.
- W takim razie... od
jutra żadna z was nie chodzi do szkoły, Hayley pożegnasz sie z przyjaciółmi i
szkołą na najbliższy rok, więc radzę ci iść i wymyślić dobrą wymówkę dla
przyjaciół, bo trochę nie będziesz ich widzieć, biorąc pod uwagę jak potężne są
wasze moce, szkolenie będzie trwało dobre pół roku, z czego jeszcze zanim
znajdziecie Claire i Hayden potrwa trochę czasu, nauczycielami ja się zajmę, wyjaśnię
im, że właśnie odnalazła się nasza córka i chcemy wyjechać na takie roczne
wakacje czy coś, a więc Hayley masz 2 godziny na pożegnanie się z przyjaciółmi,
a potem pakowanie- powiedziała mama z wielkim entuzjazmem.
Już od dawna chciała stąd
wyjechać, teraz miała okazję, i cieszyła się jak dziecko z lizaka.
- Ale ja nie mam..-
zaczęła Tori.
- Więc, w czasie kiedy
Hayley pójdzie pożegnać się z przyjaciółmi my skoczymy na zakupy do centrum,
Tori nie widziałam cię przez 11 lat, musimy to jakoś chociaż spróbować
nadrobić, więc robimy sobie wypad na miasto, matka z córką, co ty na to?-
zapytała wyciągając rękę w stronę Tori.
Tori śmiało ją chwyciła.
- No pewnie, mamo- powiedziała z uśmiechem.