Nie wiedziałam co mam
zrobić, właśnie poznałam moją siostrę...bliźniaczkę.
- Myślę, że potrzebna wam
chwila w cztery oczy, zapraszam do mojego gabinetu- powiedziała pani dyrektor.
Wzięłam torbę z
książkami, rzuciłam okiem na przyjaciół którzy tak samo jak ja nie mieli
pojęcia co się dzieje.
Ruszyłyśmy do gabinetu
dyrektorki.
Victoria miała taką samą
minę jak ja, nie miała pojęcia co się dzieje i jak się tu znalazła.
Wchodząc do gabinetu od
razu siadłam na fioletowy fotel, rzucając torbę na podłogę.
Victoria zajęła
niebieski, na przeciwko.
- To ja was zostawię-
powiedziała pani dyrektor z uśmiechem i wyszła.
Natychmiast się
ożywiłyśmy po czym wypaliłyśmy w tym samym momencie:
- Kim ty jesteś ?!?
Zrobiłam dziwną miną, po
czym odsapnęłam.
- Czy wiesz o...-
zaczęłam zciszonym głosem
- O magii, no jasne,
zdążyłam się domyślić kiedy prawie wysadziłam kuchnię w moim domu bo
zdenerwowałam się na przybranego brata- powiedziała zdecydowanym głosem.
Zaśmiałam się.
- Czyli ty też, czemu nie
jesteś w Hogwarcie ?- zapytałam.
- Wywalili mnie- odparła.
Zdziwiłam się.
- Co zrobiłaś, prawnuczka
Pottera, dodatkowo McGonagall nieźle trzeba wpienić, żeby naprawdę wywaliła
kogoś ze szkoły- powiedziałam.
- No wiesz, raczej nie
należałam do grzecznych czarownic, i któregoś razu eksperymentowaliśmy z moimi
kumplami, i niechcący wysadziłam bijącą wierzbę w powietrze, nie dało się nic
zrobić..... a poza tym ja w Hogwarcie nie byłam Potter, byłam Malfoy
-powiedziała ze zmieszaną miną.
- Taaaa, za coś takiego
McGonagall mogłaby się wściec- powiedziałam z uniesionymi brwiami- ale czekaj,
czemu byłaś Malfoy ?- zapytałam.
- Całe życie byłam
Malfoy, wychowywałam się w ich domu, od początku myślałam, że jestem z ich
rodziny, a tu nagle puff, okazuje się, że jestem Potter.
- To dziwne... moimi
najlepszymi przyjaciółmi są Lirpus i Cassidy Malfoy, czemu ja nic o tobie nie
wiem?- zapytałam.
-Bo ja ich nie znam,
nigdy w życiu ich nie widziałam, nawet w Hogwarcie, chociaż wyleciałam z niego
kiedy miałam 14 lat więc, ale oni nie są z naszego roku prawda?- zapytała.
- Nie, rok starsi, ale to
dziwne, że przez 3 lata ich nie poznałaś, i dodatkowo pod tym samym nazwiskiem.
- Wiesz..teraz panują tam
inne zasady niż kiedyś, każdy rok ma swoje piętro i nie spotykaliśmy się na
ogół z innymi, zostały też tylko dwa domy Gryffindor i Slytherin, resztę
zlikwidowano, więc to całkiem możliwe, że ich nie poznałam.
- Możliwe.....
- A co z tobą, czemu nie
jesteś w Hogwarcie ?- zapytała ciekawa.
- Nie mogłam pójść,
ponieważ mój ojciec był ciężko chory no a skoro jest charłakiem.....
-Wow, wow, wow-
zatrzymała mnie Victoria- nasi rodzice to charłaki ?- zapytała zdziwiona
Przytaknęłam.
- Więc jakim cudem obie
jesteśmy czarownicami ?- zapytała w lekkim szoku.
- No wiesz, Lily była
czarownicą, wyszła za Scorpiusa, więc to tak jakby pomieszanie czystej krwi i
półkrwi, i wyszło na to, że nasz ojciec Peter jest charłakiem, a kiedy wyszedł
za naszą mamę Eloise, urodziłyśmy się my, no i...tak wyszło- powiedziałam w
wielkim skrócie.
- Ja nawet nie
wiedziałam, ze naszą babcią jest Lily Potter.
- Skoro nie wiedziałaś
nawet, że jesteś Potter, to ja się nie dziwię- powiedziałam z uśmiechem- ej a w
którym domu byłaś ? -zapytałam.
Westchnęła.
- W Slytherinie-
powiedziała z lekkim smutnym uśmiechem.
- Wiesz w sumie skoro nie
byłaś zbyt grzeczna to łatwo się było domyślić- roześmiałam się- może
chciałabyś poznać naszą mamę ?- zapytałam.
- Jasne, a nasz tata ?-
zapytała lekko zdziwiona.
- Umarł 3 lata temu-
odparłam smutno- tak bywa, to co, chcesz ?- zapytałam.
- W końcu musi być, ten
pierwszy...a właściwie drugi raz- zaśmiała się i wstałyśmy.
Nadal rozmawiałyśmy wychodząc
z gabinetu dyrektorki.
Powiedziałyśmy jej, że
Victoria chciałaby poznać mamę, więc zwolniła mnie z reszty lekcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz