poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Prolog



Ostatni tydzień był dosyć dziwny.... nawet bardzo dziwny.
Dowiedziałam się najdziwniejszej rzeczy na świecie.
Zacznijmy od drobnych wyjaśnień.
Kiedy skończyłam 11 lat, dostałam list ze szkoły, Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Miałam uczyć się tam przez kilka lat, to coś, jak zwykła szkoła, ale tam nie ma matmy, ani nic w tym stylu, żadnych przedmiotów, które nie przydadzą nam się w dorosłym życiu.
Jednak nie spodziewałam się, że dostanę taki list.
Mój tata jest charłakiem, mama też.
Lecz mimo, że bardzo chciałam, nie poszłam do tej szkoły.
Mój ojciec zachorował, a ja nie chciałam zostawić mojej mamy samej gdyby coś mu się stało, więc nie powiedziałam im o tym, że dostałam ten list.
Sama napisałam do dyrektor McGonagall i powiedziałam jej o tym, że nie mogę uczyć się w Hogwarcie.
Po krótkich przemyśleniach zgodziła się, nie mówiąc nic rodzicom.
Kuzynka mojej mamy, Hermiona Granger, była i nadal jest czarownicą, jest nawet aurorem.
Zawsze była najmądrzejsza ze wszystkich.
Jednak ja na nazwisko mam Potter.
Tak, Harry, mój pradziadek był wielkim człowiekiem w czasach swojej młodości i jest nim do tej pory, mimo, że jest starszy jest podziwiany przez wszystkich czarodziejów.
Ja jednak, nie jestem czystej krwi, ani półkrwi, według mojego najlepszego przyjaciela, który jest z rodu Malfoy, jestem zwykłą szlamą.
Wiem, że to dziwne, większość osób obraziłaby się za coś takiego, ale nie ja, ja taka nie jestem.
Lirpus Malfoy i jego siostra Cassidy Malfoy są moimi najlepszymi przyjaciółmi.
Mówią tak na mnie czasem dla żartu, a ja sama się z tego śmieję.
Widujemy się rzadko, w święta, ale zazwyczaj spędzamy razem całe wakacje.
Starszy brat moich przyjaciół mnie nienawidzi, chociaż Cassie mówi, że potajemnie się we mnie podkochuje....taaaa znam już tą historię, moja babcia Lily, była zakochana w jednym takim z Malfoyów, w końcu i tak zostali małżeństwem.
Lubię Diego mimo, ze zazwyczaj jest dla mnie wredny, ale ja też już zauważyłam, że robi to specjalnie żeby zwrócić moją uwagę.
Czasami żartuję sobie z niego i gapię się lub puszczam mu oko, zawsze słodko się rumieni i ucieka mi z pola widzenia.
Wracając do tematu, chodzę do normalnej mugolskiej szkoły, chociaż nie lubię się uczyć, kilkoma zaklęciami nie pogardziłam.
Któregoś lata, wybrałam się z Cassie i Lirem na pokątną, po różdżkę.
Dostałam różdżkę z cisu, z tego co słyszałam jest dosyć potężna, moja babcia Lily taką miała, jednak mam coś po niej w genach.
Voldemort, czarnoksiężnik.... za dużo by opowiadać, w każdym razie też miał taką.
Nie można mi jej używać, ale kiedy w przyszłości będę pełnoletnią czarownicą, to może mi się przydać.
W mojej mugolskiej szkole, mam wielu przyjaciół, mam też swoją paczkę: Casey, Megan, Cole, Phoebe, Logan, Jason i Max, moi przyjaciele.
Oraz moja najlepsza przyjaciółka Mackenzie.
Jesteśmy raczej jednym z popularnych gron w szkole.
Gdyby można było to ustalić na podstawie filmów to chłopcy byliby sportowcami, a my cheerliderkami, z ta różnicą, że my nie jesteśmy jak puste blondi poniżające każdego po kolei.
My jesteśmy lubiani ogółem i nikt nie jest gorszy, po prostu przyjaźnimy się od przedszkola i nie da się zaprzeczyć temu, że jesteśmy z dziewczynami najładniejszymi, a chłopaki najprzystojniejszymi osobami, w szkole.
Ja, jakby to ująć jestem liderem naszej paczki.
Jednak pewnego dnia, moje życie uległo całkowitej zmianie....a, zapomniałam się przedstawić, jestem Hayley Potter i mam 16 lat, jestem zakręcona, zazwyczaj miła, ciekawska, mam również fioła na punkcie istot nadprzyrodzonych.
Więc tak, to ja, a oto moja historia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz